– W Whitaker College. Fernando Valdez nie pojawił się ani na zajęciach, ani w pracy, ale Minął budkę telefoniczną przy Wilshire, wiedząc, że nic mu to nie da, ba, pojechał nawet – Powiedziałbyś mi, gdyby było? Wstał, podszedł do okna, uchylił żaluzje i spojrzał na spowity mrokiem parking. Dopiero wtedy wróciła do łóżka. – Nie, naprawdę, tylko mi zimno. Do cholery, naprawdę widziałem, jak kobieta skoczyła Bentz podniósł głowę znad niepokojących fotografii. sprawa sióstr Springer utknęła w martwym punkcie. zajmuje. rozwaliłabym mu ten piękny samochód i wlepiła przy okazji mandat, ale zwalczyłam tę już obsesja, pomyślał, ale może coś z tego będzie. I dobrze. O1ivia wolałaby zmierzyć się z nią w walce, niż tkwić w cuchnącej klatce. umywalki. Kristi. Jennifer. Kobieta, z którą się rozwiodłeś, bo cię zdradzała, i którą przyjąłeś ponownie,
szybą. zastrzeżony. tylko dla żony, ale i jej znajomych.
- Nie, póki nie zgodzisz się mnie wysłuchać. - Mówiłem ci, że tak, Alexandro. Dzięki Bogu, że jeszcze nie całkiem doszłaś do Zgodnie z szyderczą radą Hope, Santos poszedł porozmawiać z Lily. Opowiedział jej o Glorii, o tym, jak się w niej zakochał, zrelacjonował rozmowę z jej matką i powtórzył plugastwa, które od niej usłyszał. Mówił o swojej wściekłości, o obawach, w końcu zadał Lily pytanie rzucone przez Hope.
- Kiedy może pani zacząć? - Nie. Sama sobie poradzę z lordem Kilcairnem. - A co z rodzicami? Nie boisz się ich?
– Może. Co jest, do cholery? 80 – Ona nie jest duchem – powiedział, choć w głębi duszy miał wrażenie, że jest Mimo... Nie było tu żadnego „może”. Reed był tego pewien. Cholera. Jak mogli to przeoczyć? Wysłuchał zastępcy szeryfa, a potem, w drodze powrotnej do Savannah, podał Montoi więcej szczegółów dotyczących sprawy. Morrisette zadzwoniła do dentysty i w bitwie na słowa pokonała recepcjonistkę, jakąś idiotkę, która nie chciała połączyć jej z gabinetem, tłumacząc, że pan doktor właśnie opracowuje ząb pod koronę. Jakby czyjaś cholerna korona była ważniejsza od śledztwa w sprawie morderstwa! W końcu uzyskała połączenie. Rozmawiając, zatkała sobie jedno ucho ręką. Reed przekroczył ograniczenie prędkości co najmniej o piętnaście na godzinę. Morrisette rozłączyła się i powiedziała: - Wygląda na to, że Kroft mówił prawdę. Dentysta to stary przyjaciel rodziny, bardzo się przejął śmiercią Rebeki. - Co powiedział na temat Hunta? - Niewiele więcej, niż dowiedzieliśmy się od Krofta. Rebeka poznała go na studiach, oboje studiowali psychologię, mieszkali przez jakiś czas razem, wyszła za niego, a potem doktor Paxton stracił z nią kontakt. Jej rodzice nie żyli od kilku lat. Jej małżeństwo chyba też. Jechali brzegiem oceanu przez płaskie, bagniste tereny. - Hunt będzie musiał nam wiele wyjaśnić. Czy ktoś z nim kiedykolwiek rozmawiał? - Kilka razy próbowałam. Powinnam być bardziej uparta - przyznała Morrisette, zmarszczyła brwi i sięgnęła po papierosy. Poczęstowała Montoyę i otworzyła okno. - Dwa razy byłam w jego gabinecie, ale go nie zastałam. Wczoraj do niego dzwoniłam. - Ale nie oddzwonił. - Nie. - Poszukajmy go. Przekażemy mu wiadomość o śmierci żony czy też byłej żony. Reed zastanawiał się nad rolą Hunta w tej sprawie. Jeżeli w ogóle jest w to zamieszany. Trzeba sprawdzić, czy zgłoszono zaginięcie Rebeki, czy Hunt i Wade byli wciąż małżeństwem, czy Hunt był już kiedyś w tych okolicach i czego tu właściwie szukał. Może wchodził w grę jakiś testament albo ubezpieczenie, a może ktoś jeszcze był w to zamieszany. Hunt i Caitlyn Bandeaux całowali się tak, jakby byli kochankami. Dodał gazu. Przez całą drogę rozmawiali o Adamie Huncie. Zatrzymał się przed domem Caitlyn, gdzie wciąż trwało przeszukiwanie. Podał kluczyki Morrisette i powiedział: - Pojedź do Hunta. Powiedz mu o Rebece Wade. Zorientuj się, co on wie. Ja zabiorę się z Metzgerem. - Potem zwrócił się do Montoi: - Może pan jechać z nią, jeśli pan chce... i niech pan dopilnuje, żeby nie wpakowała się w jakieś kłopoty. - Pieprz się! - powiedziała Morrisette z błyskiem w oku. - Wal się w tę tłustą, pierdzieloną dupę. Montoya uniósł brwi. - Proszę nawet nie pytać. Może po drodze opowie panu o swojej umowie z dzieciakami. Ma to pewien związek ze świnką skarbonką. - Żegnaj, świnko! - powiedziała do Reeda, gdy wysiadł z samochodu i zajęła jego miejsce. - Radzę zapiąć pasy - ostrzegł Montoyę i poszedł szybko kamienną ścieżką. Kątem oka dostrzegł nadjeżdżający samochód stacji telewizyjnej. Świetnie. Właśnie tego mu trzeba. zazwyczaj uczestniczył w tym także ojciec. To coś nowego. – Będę w mieście mniej więcej